Maja Bohosiewicz cierpi na FOMO! „szlochałam w mieszkaniu, mając na rękach dwutygodniowe niemowlę”

Maja Bohosiewicz na swoim Instagramowym profilu pożaliła się fanom, że cierpi na tzw. „FOMO”. Celebrytka wyjaśniła, czym objawia się owy lęk!

Maja Bohosiewicz to jedna z niewielu celebrytek na polskim Instagramie, która w tak naturalny sposób przedstawia swoje codzienne życie. Choć liczbę followersów liczoną w ponad czterystu tysiącach celebrytka zapewnia głównie zasięgom z relacji niż rolom np. w filmach Maja nie wstydzi się pokazywać swojego życia bez ubarwiania go filtrami i maskami. Często celebrytkę można zobaczyć w naturalnym wydaniu bez makijażu, która pokazuje swoje niedoskonałości, co z pewnością zapewniło jej taką oglądalność.

Mimo, że Maja prowadzi swój profil w dość inny sposób niż reszta celebrytek również nie ukrywa, że jest to jej źródło dochodu i spokojnie mogłaby się z tego utrzymać. Jednak Maja w ostatnim poście żali się również na minusy bycia influencerm mówiąc, że wiążę się z tym ogromna presja.

Celebrytka w najnowszym poście uznała, że cierpi na FOMO, czyli częsty lęk przed tym, że coś nas omija czy coś tracimy– Stan ten zazwyczaj ma związek z korzystaniem z social mediów.

Chciałabym opowiedzieć wam o męczącym uczuciu które targa mną od dawien dawna. Uczucie to zostało nazwane FOMO 👀 czyli fear OF missing out – a oznacza mniej więcej tyle, że osoba boi się, że coś ją ominie dlatego stałe kontroluje wszystko z poziomu telefonu. 🙉 kosmos co?

-czytamy pod postem Mai

Do głowy wpadają kolejne myśli i kalkuluje kto gdzie wyjechał, jak tam jest, dlaczego mnie tam nie ma. I tak zdałam sobie sprawę, że od kiedy urodziłam pierwsze dziecko czyli od 5lat ciągle zastanawiam się gdzie jest miejsce w które mogę uciec żeby być i czuć i popędzić dalej. Pamiętam jak szlochałam w mieszkaniu mając na rękach dwutygodniowe niemowlę, że gdzieś teraz blisko mnie moi znajomi sączą drinki przy ciepłym akompaniamencie letniego wiatru a ja siedzę z zasłoniętymi roletami udając ze słońce już zaszło choć jest 20:00. Teraz wiem, że było to FOMO 

-kontynuowała celebrytka

Mimo takiej refleksji Mai zebrało się również na analizę tego, jak tak naprawdę za telefonem wygląda jej życie:

Wieczna pogoń za tym aby coś się działo nie pozwalałam być zadowoloną z miejsca w którym właśnie jestem i zawsze chciałam być z drugiej strony drzwi. Czy coś się zmieniło? Wyciszyłam telefon. I uczę się, że nie ścigam się w zawodach o najciekawsze życie ma świecie. 

-dodała

Pod tak wylewnym emocjonalnym i otwartym postem nie obeszło się bez dosadnych komentarzy Internautów.

Fomo? Jak dla mnie wyżej opisane jest to, co wszyscy wyprawiacie na instagramie – prześciganie się, kto ma fajniejsze wakacje, ciuchy, kto lepiej spędza czas, idealizowanie wszystkiego i wszystkich. Sami napędzacie tę karuzelę. Dobrze wiedzieć, ze to uczucie dotyka również tych, co mają to na pozór idealne życie.

-napisała jedna z obserwatorek

Ja ze swojej perspektywy muszę przyznać ze ta gonitwa choć dzieje się poza świadomością bardziej męczy niż cieszy

– odpowiedziała Maja

Ale instagram jest właśnie po to! To okropne narzędzie przez które ludzie stają się świrami i pragną drogiego życia: ciuchów, wyjazdów, itp. Popadają w depresje, że ich nie stać. Wiadomo to nie od dziś.

-kontynuowali obserwatorzy

Czy presja z tym związana, jest warta takiego życia?