Zagrał szatana, teraz go poskromi. Al Pacino obchodzi dzisiaj 84 urodziny.
Włoska krew w amerykańskim wydaniu i ojciec chrzestny kina – tak opisalibyśmy legendarnego aktora, który obchodzi dziś urodziny. Grał gangsterów, szalonych imigrantów, królów imperiów narkotykowych, znudzonych życiem oficerów policji a nawet Lucyfera. Jak donoszą media, teraz stanie po drugiej stronie krucyfiksu jako… egzorcysta.
Król kina urodzony w rodzinie włoskich imigrantów
Jest znany jako m. in. charyzmatyczny, bezwzględny boss mafijny Michael Corleone, ślepy porucznik-mentor Frank Slade, szalony Tony Montana, złowieszczy diabeł John Milton czy walczący ze złem porucznik Vincent Hanna. Poza tym, jest wybitnym aktorem teatralnym, lubującym się w sztukach Williama Shakespeare’a romantykiem i wielbicielem sztuki. Jest również scenarzystą oraz reżyserem. Człowiek, który jest synonimem aktorstwa, a który w filmie i teatrze osiągnął już wszystko. Al Pacino porwał w swojej karierze wiele damskich i męskich serc – chociaż stawiamy, że tych drugich było zdecydowanie więcej.
Alfredo James Pacino urodził się 25 kwietnia 1940 roku we wschodnim Harlemie (dzielnicy Nowego Jorku) w rodzinie włoskich imigrantów. Był jedynym dzieckiem mających pochodzenie sycylijskie Salvatore’a Pacino i Rose Gerardi. Jego dziadkowie pojawili się w Stanach Zjednoczonych na początku XX w. w celu poszukiwania lepszego życia.
Gdy Al miał 2 lata, jego rodzice się rozwiedli. Od tej pory zamieszkał z matką i dziadkami (którzy de facto go wychowywali) na Bronxie (dzielnica Nowego Jorku), którzy pochodzili z włoskiego Corleone. Dziwny zbieg okoliczności?
Bronx był w owym czasie bardzo niebezpieczną dzielnicą. Mimo jego troskliwej matki, która nie pozwalała mu zbyt często wychodzić, obawiając się o jego bezpieczeństwo, mieszkanie w tej dzielnicy zebrało swoje żniwo na młodym Pacino. Zaczął pić alkohol i palić papierosy w wieku 9 lat. Niedługo później w jego otoczeniu pojawiły się narkotyki, ten jednak trzymał się od nich z daleka. Sam uważał się za samotne dziecko. Mówił, że jedyne, co go ratowało to wieczorne wyjścia do kina ze swoją matką. O swoim trudnym dzieciństwie wypowiedział się kiedyś:
Poprosiłem Boga o rower, ale wiem że Bóg nie działa w ten sposób. Ukradłem więc rower, a Boga poprosiłem o przebaczenie.
Natomiast o swoim wczesnej fascynacji aktorstwem i filmem mówił:
To zaczęło się, gdy byłem bardzo młody. Naprawdę młody. Byłem trzymany w domu, nie pozwalano mi wychodzić z domu zbyt często. A kiedy przebywałem w domu, zacząłem odtwarzać postacie z filmów, które oglądałem z matką. Czasami zabierała mnie do kina gdy wracała z pracy. To były nasze randki.
Potem zaczął uczęszczać do szkoły średniej, gdzie był problematycznym uczniem, wdającym się często w bójki. Wiedziano o nim jednak, że ma pasję do sztuk teatralnych. Wkrótce sam porzucił niemalże wszystkie przedmioty oprócz angielskiego, a jemu pozwolono na aplikowanie do szkół teatralnych. Dostał się do szkoły teatralnej, pomimo oblania egzaminów – a ten wybór nie podobał się jego matce – co doprowadziło do kłótni Ala i jego ewentualnej wyprowadzki. Potem były dorywcze prace jako kurier, kelner, sprzątacz czy pracownik poczty. W międzyczasie zdobywał doświadczenie aktorskie: grał w undergroundowych teatrach i podjął prywatne lekcje aktorstwa. Zdarzało się, że nie miał gdzie spać – spał wtedy m. in. w teatrze czy na ulicy.
Próbował się dostać do słynnego Actors Studio prowadzonego przez nauczyciela gwiazd Lee Strasberga, niestety bez sukcesu. Zapisał się jednak do innego studia aktorskiego. Lata 1962 i 1963 były smutnymi momentami w życiu aktora. Zmarła jego matka i jego dziadek, którzy, jak mówił, były dwoma najbardziej wpływowymi postaciami w jego życiu. Po 4 latach spędzonych w Herbert Berghof studio dostał się do upragnionego Actors Studio. Poznał tam słynną „metodę aktorską” pod naukami wspomnianego Strasberga. Al tak mówił o tym przełomowym momencie swojego życia:
Actors Studio znaczyło tak wiele w moim życiu. Lee Strasberg nie jest doceniony na tyle, na ile zasługuje. Lee i Charlie (Charlie Laughton – drugi nauczyciel aktorstwa Al’a – przyp. red) dokonali przełomowego zwrotu w moim życiu. Dzięki temu mogłem porzucić wszystkie te dorywcze prace i po prostu zacząć grać.
Po ukończeniu studiów aktorskich zagrał kilka ról teatralnych i filmowych, gdzie dostrzegł go Francis Ford Coppola. I już na początku swojej kariery został obsadzony w ekranizacji książki Mario Puzo o włoskich gangsterach w Nowym Jorku – Ojcu Chrzestnym. Nikt wtedy nie spodziewał się, że do jednej z głównych ról tak gigantycznej produkcji zostanie wybrany ktoś kompletnie nie znany w środowisku filmowym. I istotnie, Al Pacino pokonał takich konkurentów do roli jak m. in. Robert Redford, Warren Beatty czy Robert de Niro, którzy cieszyli się już wtedy ugruntowaną pozycją w świecie filmu. Reszta jest historią, którą wszyscy znamy.
Dwie strony diabła – Al Pacino wkrótce zagra egzorcystę
Jak donosi portal Variety, Pacino zagra w horrorze „The Ritual” Davida Midell’a. Towarzyszyć mu będzie znany m.in. z serialu HBO „Legion” czy filmu „Godzilla i Kong: Nowe Imperium” Dan Stevens. Film opowie o prawdziwym przypadku szeroko udokumentowanej serii egzorcyzmów odprawianych na Emmie Schmidt. Pacino zagra księdza-egzorcystę, który zmaga się z trudną przeszłością. Rzec trzeba, że teraz ekranowy Al Pacino pozna diabła z dwóch stron – przypomnijmy, że w Pacino 1997 zagrał samego Lucyfera (Johna Miltona) który kusi młodego prawnika świetną posadą i dostatnim życiem w Nowym Jorku – w tej roli wystąpił Keanu Reeves. Wszystko to ma jednak swoją cenę.
Najnowsze komentarze