Miał 3 tysiące kochanek i cztery żony! Umarł polski amant!
Dziś odszedł wielki aktor – amant polskiego kina Tadeusz Pluciński. Zmarł w wieku 92 lat w Domu Artystów Weteranów w Skolimowie.
Jak legenda głosi Tadeusz Pluciński miał za sobą ponad 3 tysiące romansów i był jednym z największych playboyów PRL-u.
Aktor urodził się w Łodzi w 1926 roku. W czasie wojny kradł Niemcom węgiel z transportów, nocami przeprowadzał Żydów przez granicę Kraju Warty (region administracyjny utworzony podczas II wojny światowej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej)i Generalnej Guberni. Po przeprowadzce z Łodzi do Warszawy został szefem bimbrowni. Jego matka marzyła aby Tadeusz został prawnikiem , ten nawet podjął studia prawnicze, jednak wytrzymał na nich tylko kilka miesięcy. Aktorem został przez przypadek. Całe życie uganiał się za kobietami. Jedną z nich była Alina Janowska – aktorka teatru Syrena za którą Pluciński szalał. Gdy znany aktor i reżyser Edward Dziewoński usłyszał że Tadeusz podkochuje się w jednej z aktorek i ma 182 cm zachęcił go aby ten studiowała aktorstwo.
Tadeusz Pluciński aktorstwa uczył się u Leona Schillera i Erwina Axera, był świetnym aktorem teatralnym. Największą popularność przyniosły mu filmy: „Poszukiwany poszukiwana” Stanisława Barei, „Brunet wieczorową porą”, „Kariera Nikodema Dyzmy” i „Stawka większa niż życie”. Widzowie pamiętają jego role, w których jednym spojrzeniem łamał serca wszystkim dziewczynom. Aktor całe życie powtarzał, że kocha i uwielbia kobiety i miał ich wiele.
Czy kiedyś dostał kosza ?
-„Nie pamiętam, żebym kiedyś dostał kosza”.
Był tak uwielbiany przez panie, że pewnego razu na bałtyckiej plaży musiała ratować go z opresji milicja. Uciekał przed tłumem rozhisteryzowanych fanek i schował się na wieży ratowników. Dziewczyny nie chciały odejść, bo każda pragnęła chociaż dotknąć Tadeusza Plucińskiego. Jego zdjęcie z „Hydrozagadki” Andrzeja Kondratiuka, było sprzedawane w kioskach Ruchu spod lady. Amant w stu procentach! Ale jak deklarował zawsze lubił być żonaty.
Pierwszą jego żoną była mezzosopranistka Bożena Brun-Barańską, która próbowała utrzymać przy sobie największego amanta przez kilka lat. Śpiewaczka zmarła ponad 20 lat temu.
Następnie Tadeusz Pluciński poślubił aktorkę – Ilonę Stawińską. Kiedy się z nią rozstał ta wyszła za mąż za Czesława Wołłejko, który był ojcem jego czwartej małżonki – Jolanty. Historia jak z telenoweli brazylijskiej.
Zanim jednak w jego życiu pojawiła się Jolanta, Pluciński był mężem znanej tancerki – Krystyny Mazurównej.
Tadeusz Pluciński chwalił się licznymi podbojami wśród płci pięknej, ale zawsze starał się być przy tym szarmancki, dyskretny i dobrze wychowany. Wiele jego romansów nie ujrzało światła dziennego, ale o niektórych trudno nie wspomnieć. Był zaręczony z Aliną Janowską. Kilka lat romansował z Kaliną Jędrusik, która w tym czasie miała męża. Poznał ją w Teatrze Współczesnym w sztuce „Operze za trzy grosze”. Jędrusik grała jego żonę i była jedyną kobietą, którą kochał, niestety z nią się nie ożenił.
-„Kalina była zazdrosna o wszystko i wszystkich. Kilka razy przylała mi w gębę. Jeśli, jej zdaniem, byłem zbyt miły dla innej kobiety, doprowadzałem ją tym do wściekłości. Romans ze mną był jej premierową zdradą”, wspomina aktor. „Gdy nasz związek dobiegł końca, wybrałem się z nową dziewczyną do SPATiF-u. Siedzieliśmy przy stoliku, kiedy weszła Kalina i zamarła. Po czym podeszła do mojej dziewczyny i pogłaskała ją po głowie, mówiąc: »Ładna jesteś, ładna… ale… cycków takich jak ja to nie masz!«. Po czym jednym ruchem rozdarła na sobie bluzkę. Oczom wszystkich ukazały się jej bujne piersi” – wspomina aktor na łamach styl.pl
Dopiero z czwartą żoną, matką swoich dwóch synów: Pawła i Piotra, Jolantą Wołłejko, stworzył trwały związek, który przetrwał ponad dwadzieścia lat.
-„Wpadła mi w oko od razu. Kto oglądał »Stawkę większą niż życie«, wie, o czym mówię. Jola, prawie półnaga, wykonywała w jednym z odcinków taniec brzucha i »terroryzowała« Hansa Klossa”, opowiada Pluciński na styl.pl
I choć byli po rozwodzie, wciąż spędzali razem święta i rodzinne uroczystości, a Pluciński nazywał ją kobietą swojego życia. Ona jedyna odwiedzała go w Domu Weterana w Skolimowie, do którego przeprowadził w połowie 2017 roku. Sam stwierdził, że wieku 90 lat potrzebuje stałej opieki. Tadeusz Pluciński, choć odszedł, na zawsze pozostanie ikoną polskiego filmu.






Najnowsze komentarze