Stanisław Karpiel – Bułecka – inspiracje muzyczne, proces twórczy, „Azja Express” i wiele więcej! (WYWIAD )
W rozmowie z nami Stanisław Karpiel – Bułecka opowiada o tym, co inspiruje go do tworzenia muzyki, o procesie powstawania jego solowego albumu „Staszek z Gór” i o udziale w programie „Azja Express” oraz wielu innych ciekawych rzeczach.

Kim jest Stanisław Karpiel – Bułecka?
Stanisław Karpiel-Bułecka to wszechstronnie uzdolniony Polak, znany przede wszystkim jako muzyk, ale także jako narciarz i osobowość telewizyjna.
Urodzony w 1983 roku w Zakopanem, od najmłodszych lat związany jest z górami i narciarstwem. W wieku 16 lat zainteresował się narciarstwem freestyle’owym, odnosząc sukcesy w zawodach.
Jednak jego prawdziwą pasją stała się muzyka. W 2009 roku współtworzył projekt Techno Electro, a następnie został wokalistą zespołu Future Folk, z którym nagrał dwa albumy i zdobył popularność.
W 2023 roku rozpoczął solową karierę pod pseudonimem Staszek z Gór wydając pierwszy singiel „Chodź potańczyć”. Oprócz muzyki Karpiel-Bułecka chętnie bierze udział w programach rozrywkowych w 2011 roku wystąpił w „Tańcu z gwiazdami”, a później w „Azja Express”, „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” i „Dance Dance Dance”.
Jest ambasadorem marki odzieżowej Peak Performance. W 2024 roku Stanisław Karpiel-Bułecka skupia się na swojej solowej karierze pod pseudonimem Staszek z Gór. 1 stycznia 2024roku oficjalnie odszedł z zespołu Future Folk. z którym współpracował przez wiele lat.
W lutym 2024 roku wydal swój pierwszy solowy album zatytułowany „Staszek z Gór”. Album spotkał się z ciepłym przyjęciem fanów i krytyków. Promuje album koncertami w całej Polsce. Podczas występów na żywo łączy elementy muzyki folkowej z nowoczesnymi brzmieniami i energetycznymi show.
Stanisław ożenił się z Anną Lis. Para ma syna Stanisława, który przyszedł na świat w 2016.

Wywiad z Stanisławem Karpielem – Bułecką
Skąd czerpie Pan inspirację do tworzenia muzyki?
Spotykam wiele osób i najczęściej to suma tego, co inspiruje każdego i każdą z nas. Mnie osobiście energią i chęcią ekspresji zawsze zarażają góry oraz Podhale, jego kolorowa, dźwięczna kultura. Od narodzin jestem w tym zanurzony, mój rodzinny dom był pełen muzyki i instrumentów, nawet nie bardzo to rozumiejąc przyjąłem, że muzyka i ruch to naturalne mi sposoby wyrażania siebie i tego co we mnie.
Który z Pana utworów jest dla Pana najbardziej wyjątkowy i dlaczego?
Na ostatnim albumie jest Mowa srebrem- jeszcze nie wykonywałem go na koncercie, a nie mogę się doczekać. Jest radosny, energetyczny, trochę zahacza stylem o funky, a słowa zatrzymują się na dłużej.
Czy jest jakiś artysta lub zespół, z którym chciałby Pan kiedyś współpracować?
Jeszcze nie zdradzę nazwiska, ale z jednym z artystów, którego podziwiam nagraliśmy jeden z utworów z solowego albumu Staszek z Gór.
Jak wygląda Pana proces tworzenia muzyki?
Osobiście nie komponuję i nie tworzę, moją częścią jest interpretacja i pilnowanie kursu na brzmienie, które czuję i chcę przedstawić. Staszek z Gór narodził się w komfortowych warunkach. Przyjechał do mnie do Zakopanego przyjaciel Hubert Gasiul. Zaproponował, żebyśmy coś nagrali wspólnie, że skomponował parę kawałków. Podjąłem rękawicę i w jacie Babci, w domu z widokiem na Giewont zaczęliśmy. W dzień goniliśmy na nartach, deskach i sankach z dzieciakami, a wieczorami naszych synów przejmowała moja Hania, a my nagrywaliśmy i mieliśmy przy tym mnóstwo ubawu. Późniejsza obróbka produkcyjna Arka Kopery nadała całości spójny charakter i dynamikę. Teraz rozgrywamy się koncertowo i tu też, podczas każdego z występów i prób tworzymy na nowo, sprawdzamy. To ekscytujące.
Co jest dla Pana najważniejsze w muzyce?
Zauważyłem u siebie przedziwne zjawisko- utwory, które podobają mi się od pierwszego usłyszenia nudzą mnie bardzo szybko. Natomiast jeśli odkrywam je powoli i poprzez kilkukrotne przesłuchanie- zostają często na zawsze ulubionymi. Kiedy to ma byc moja muzyka- ma nieść, energetyzować i dawać radość. Kiedy jestem odbiorcą to oczywiście zależy- czego innego szukam w muzyce na siłowni, za kółkiem, czy przy odpoczynku. Moja lista często słuchanych utworów to kuchnia fusion-jest tam liryczny Michael Bolton, Dżem, Grzesiek Cugowski, Alicia Keys. Sam się sobie dziwię- gdzie tu jest wspólny mianownik.
Czy zdarza się Panu występować przed publicznością i mieć tremę? Jak sobie z nią radzi?
Oczywiście! Uważam, że to bardzo potrzebne, przynajmniej mnie motywuje i mobilizuje. To sygnał, że mi zależy na tym, żeby dać od siebie coś wartościowego, obdarować tych, którzy chcą posłuchać. Że to ważne.
Jakie są Pana plany na przyszłość w kontekście muzyki?
Chcę dawać koncerty, poznawać ludzi, móc pracować w sposób jaki kocham. Właśnie wydałem wspomnianą premierową płytę. To mój solowy projekt Staszek z Gór. Mam nadzieję grać z tą ekipą i tym materiałem gdzie tylko się da 🙂 Może nie jestem obiektywny, ale nagraliśmy świetny album!
Jak wspomina Pan udział w programie „Azja Express”?
Świetnie, chciałem się sprawdzić i nie spodziewałem się, ze to będzie taka przygoda.
Która część programu była dla Pana najtrudniejsza?
Trudne zobaczyć na własne oczy jak jesteśmy uprzywilejowani mając łazienkę, toaletę, śmietniki, lodówkę. Uderzyły mnie indyjskie kontrasty-morze plastikowych śmieci w mieście i pięknie zadbane parki obok siebie, czysto uprzątnięte okolice domów najbiedniejszych mieszkańców i zagracone posesje tych zamożniejszych. Dzieci na ulicy, pracujące, chore, zabiedzone. To było bardzo trudne, budziło poczucie winy, że sam mam czystą pościel, dostęp do opieki medycznej, dom z bieżącą wodą…Natomiast jeśli mówimy o zadaniach- najtrudniej było, kiedy już w parze z Martą, po zrealizowaniu któregoś zadania, mieliśmy się stawić w pewnym miejscu (nazwy już nie pamiętam). Napotkany pod sklepem starszy pan zaproponował, że nas tam podwiezie. Super ulga, cieszymy się, jedziemy, pan nas częstuje bułkami, no cudownie. Tymczasem miejsc o tej nazwie były 2, oddalone od siebie o jakieś 60 km. I oczywiście pojechaliśmy nie tam, gdzie trzeba. Marta już u kresu wytrzymałości, ja o dziwo nie tak zrozpaczony mówię, že nie będziemy się poddawać, nie wiadomo co innym się przytrafiło, może jeszcze nie odpadniemy i że jedziemy. Pan się przejął, zaproponował, że nas zawiezie i okazało się, że w ten sposób przeszliśmy do finału. Bo inne pary się pogubiły w mieście, utknęły w korkach albo odpuściły.
Czy z programem „Azja Express” wiążą się jakieś śmieszne anegdoty?
Anegdot nie pamiętam, ale był konkretny zwrot akcji. Pojechałem z kolegą, Szymkiem, ale odpadliśmy. Pakujemy się, dzwonię do mojej Hani z wieściami i nagle do drzwi puka ekipa i oznajmiają, że mam zostać, będę kontynuować wyścig w parze z inną osobą. Nie byłem pewien czy to nie żart. O i jeszcze pamiętam wspaniały prezent, jaki dostałem na urodziny, które wypadały akurat w czasie programu. Przy ekspresowym pakowaniu na starcie zapomniałem zabrać kosmetyczkę, a dostałem od Agi szczoteczkę i pastę do zębów. Najlepszy prezent.
Czy utrzymuje Pan kontakt z innymi uczestnikami programu „Azja Express”?
Chyba życie nas skutecznie oddelegowało w swoje zakątki, ale serdeczny kontakt mam wciąż z Kasią Domeracką.
Jak wspomina Pan dzieciństwo?
Dzieciństwo to czas w przyrodzie, wyjazdy na koncerty z tatą, narty z babcią, żniwa z kuzynami, braćmi i dziadkiem, zbieranie siana, pies owczarek podhalański Bućko, wakacje nad morzem, szwendanie się z przyjaciółmi po zakamarkach Zakopanego, wszędzie muzyka, duża rozgałęziona rodzina. Byłem bardzo nieśmiałym dzieckiem. Uwielbiałem naszego Bucka, bronił nas. Kiedyś późnym wieczorem wybraliśmy się z przyjacielem Andrzejem i starszym bratem Jaskiem na Wielkią Krokwię. Mieliśmy pomysł pozjeżdżać na pontonie i pies Bucko był oczywiście z nami. Kiedy wyskoczył ochroniarz, żeby nas przegonić, Bucko nie dał mu do nas podejść. Dzięki niemu mogliśmy rozwinąć jakąś kosmiczną prędkość, rozedrzeć ponton do reszty i pokochać prędkość. Pamiętam rodzinne wyjazdy z przygodami, taki jak ten 3 tygodniowy nad morze z ojcem, bratem i Sobkiem (młodszym bratem taty). Pojechaliśmy pod namiot, do którego ojciec nie mógł znaleźć instrukcji i złożył tak jak mu się wydawało, że należy. 3 tygodnie spaliśmy na betonowym klepisku, bo inaczej namiot się nie trzymał, a itak baliśmy się cokolwiek ruszyć, żeby konstrukcja ojca się nie rozleciała. Podczas pakowania przed powrotem instrukcja znalazła się na dnie torby wraz z jednym z głównych masztów.

Kto jest najważniejszy w Pana życiu ?
Najbliższa rodzina-moja ukochana, syn, rodzice, bracia. I przyjaciele, którzy nie tylko w biedzie ale i w szczęściu umieją towarzyszyć.
Jaka jest Pana ulubiona kuchnia ?
Uwielbiam jeść prosto i klasycznie- z polskiej kuchni wybieram pierogi, schabowy, naleśniki, kocham zupy. Lubię owoce morza i włoską kuchnię, uwielbiam sushi. Ale mam smaki do których już się chyba nie przekonam- np. oliwki.
Motto życiowe -Ma Pan takie, które zawsze Panu towarzyszy?
Może „nie rób nic, nie będzie nic”..? Nie mam chyba żadnych złotych myśli, które ze mną są.
Ulubiony film, serial wszechczasów?
Lubię francuskie komedie, uwielbiam film ,,Nietykalni”, wzruszający. Uwielbiam filmy dokumentalne, biograficzne. Wolę te historie niż fikcję. A w dziecięcych latach szalałem za Janosikiem, uwielbiałem oglądać na ekranie miejsca które znałem i mogłem odwiedzić.
Ma Pan jakieś zwierzątko, jeśli tak jakie ma ono dla Pana znaczenie?
Nasz pies, długowłosa jamniczka jest trochę jak młodsze dziecko. Członek rodziny. W moim rodzinnym domu zawsze były zwierzęta i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Teraz nasz syn znosi do domu wszelkie żywe stworzenia- gąsienice, motyle, jaszczurki, żaby. Ale wracając do Lolci, jest miękkim przypomnieniem o bezwarunkowej miłości.
Wymarzony kraj lub miejsce, które Pana wycisza i lubi Pan tam przebywać sam lub z rodziną?
Grecję uwielbiamy całą rodziną. Kocham ciszę panującą w górach. Przestrzeń, spokój, piękno. Zimą w każdą możliwą chwilę spędzam na skitourach. Kiedy wychodzę na wierzchołek góry to mój moment wyciszenia.
Wymarzony kraj lub miejsce , które Pana wycisza i lubi Pan tam przebywać sam lub z rodziną ?
Grecję uwielbiamy całą rodziną. Kocham ciszę panującą w górach. Przestrzeń, spokój, piękno. Zimą w każdą możliwą chwilę spędzam na skitourach. Kiedy wychodzę na wierzchołek góry to mój moment wyciszenia.
Gdy Patrzy Pan wstecz na całe swoje życie, co by Pan powiedział małemu sobie?
Może żeby pamiętał, że czasem warto odpuścić, nie upierać się, tylko dać sobie cierpliwie czas. Ale czy ja bym się posłuchał..?
Najnowsze komentarze