Sebastian Dela: Aktor, który podbija polskie kino i marzy o karierze w Hollywood!
Ma 28 lat, rośnie w siłę w polskim kinie niezależnym i właśnie zagrał jedną z najbardziej poruszających ról. Sebastian Dela nie tylko śni o Hollywood – konsekwentnie zmierza w jego kierunku, nie tracąc przy tym autentyczności i miłości do aktorstwa.

dela.sebastian / Instagram
Nowa produkcja
Sebastiana Delę widzowie mogli wcześniej poznać w horrorze „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, ale to dopiero początek jego aktorskiej drogi. W nowym filmie „Innego końca nie będzie” w reżyserii Moniki Majorek pokazuje zupełnie inne, bardziej intymne oblicze. Jako Pipek – brat głównej bohaterki, który mierzy się z żałobą po ojcu – Dela zachwyca dojrzałością i emocjonalną głębią.
Nie miałem żadnych obaw. To był świetnie napisany scenariusz. Ekscytacja była silniejsza niż strach – opowiada o swoim pierwszym spotkaniu z projektem – w rozmowie z portalem Interia.
Współpraca na planie
Dela przeszedł przez klasyczny, wieloetapowy casting, ale na planie poczuł się jak współtwórca. Reżyserka Monika Majorek – mimo że debiutująca – dała aktorom przestrzeń do współpracy.
Dużo rozmawialiśmy o postaciach. Monika słuchała nas, była otwarta. Czułem, że tworzę Pipka od zera – wspomina w rozmowie z portalem Interia.
Film, choć oszczędny formalnie, mówi wiele o współczesnej rodzinie, samotności i różnych twarzach żałoby.
Po seansach ludzie podchodzą i dzielą się swoimi historiami. To niesamowicie poruszające – dodaje aktor.
Wolność w kinie niezależnym
Sebastian Dela nie ukrywa, że niezależne kino daje mu przestrzeń na eksperymenty i emocjonalne pogłębienie roli.
Masz czas, żeby wejść w postać na sto procent. Czuć ją, rozumieć, żyć nią. W większych produkcjach nie zawsze jest to możliwe – tłumaczy, w rozmowie z portalem Interia.
Choć sam mówi, że nie lubi się powtarzać, jego wybory aktorskie zdradzają jedno: szuka ról, które coś w nim zostawiają.

dela.sebastian / Instagram
Idole, którzy inspirują
Aktor nie kryje swoich inspiracji. – Tom Hardy i Cillian Murphy to moi idole. Uwielbiam ich za to, jak potrafią się przeobrażać – mówi z pasją. Za swój ulubiony serial uważa „Peaky Blinders” – nie tylko ze względu na fabułę, ale i poziom aktorstwa.
Moim marzeniem jest grać w Hollywood. I nie mówię tego z przymrużeniem oka. Wierzę, że kiedyś się tam znajdę – dodaje pewnie.
Najpierw teatr, potem świat
Choć jego marzenia sięgają za ocean, Dela nie lekceważy polskiej sceny. Od niedawna związany jest z teatrem, który traktuje jako miejsce prawdziwego rozwoju.
Czuję, że to mi daje fundamenty, których potrzebuję, żeby mierzyć wyżej – mówi.
Co dalej? Tego jeszcze nie zdradza. Ale jedno jest pewne – Sebastian Dela nie zamierza zwalniać. A my z dużą ciekawością czekamy na kolejne jego wcielenia – niezależnie od tego, czy będą to małe polskie produkcje, czy wielkie amerykańskie plany zdjęciowe.

dela.sebastian / Instagram
Najnowsze komentarze