Premiera „Azylu” już w piątek. Co powiedzieli główni odtwórcy o filmie? Było wzruszająco i prawdziwie!
Półtora roku temu rozpoczęły się w Pradze zdjęcia do filmu „Azyl”. Wtedy dowiedzieliśmy się, że w rolę Antoniny Żabińskiej wcieli się Jessica Chastain, aktorka dwukrotnie nominowana do Oskara (Wróg numer jeden, Służące, Interstellar, Marsjanin)
Opowieść przedstawiona w filmie jest niesamowita i dotyczy naszej polskiej historii. W czasie drogiej wojny światowej właściciele warszawskiego zoo ukrywali w pustych klatkach prawie 300 Żydów. Świat dowiedział się o tym z książki „The Zookeeper’s Wife” Diany Ackerman. Ta historia zainteresowała producentów z Hollywood i postanowili nakręcić film. W rolę Janka Żabińskiego wcielił się belgijski aktor Johan Heldenbergh, a zoologa i nazistę Lutza Hecka zagrał Daniel Bruhl (Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”, „Bękarty wojny”, „Good bye, Lenin”)
W listopadzie 2016 mogliśmy zobaczyć namiastkę filmu w postaci wzruszającego trailera. Premierę zapowiedziano na marzec tego roku. W związku z tym reżyserka filmu Nico Caro i odtwórcy głównych ról przyjechali na konferencję i specjalny pokaz filmu do Warszawy. Podczas swojej wizyty z Polsce odwiedzili też warszawskie zoo i willę Żabińskich. Jessica jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć spotkała się z córką państwa Żabinskich, Teresą. Rozmowa z nią pomogła jej doskonale przygotować się do roli.
Podczas konferencji mogliśmy posłuchać co o swoich rolach i całej produkcji myślą aktorzy oraz reżyserka filmu.
Reżyserka przyznała, że nigdy nie chciała zrobić filmu o Holokauście.
-Ta historia była tak inna. Bardzo kobieca, o odwadze i współczuciu. Czułam, że właśnie o tym chcę opowiadać w perspektywie wojny. Szczególnie że większość filmów wojennych dotyczy mężczyzn. Tutaj mamy kobietę, dzieci i zwierzęta. A te elementy są mi bardzo bliskie. – mówi Nico Caro.
Zapytano ją również dlaczego nie kręcono filmu w Warszawie. Reżyserka przyznała, że obecna Warszawa nie przypomina tej z 1939 roku. Produkcja musiała więc znaleźć miejsce, które odzwierciedlałoby kosmopolityzm naszej stolicy, nazywanej „Paryżem Północy”. Znaleźli czeską Pragę, która była idealnym miejscem na zdjęcia. Jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć w Polsce plotkowano, że Warszawa była za droga dla produkcji.
Natomiast Jessica, główna bohaterka, opowiadała, że w trakcie przygotowań do zdjęć przyjechała do Polski i odwiedziła warszawskie zoo, okolice getta oraz Auschwitz. Teraz mogła ponownie powrócić w te miejsca. Oczywiście przeczytała książkę i przestudiowała biografię Żabińskich.
– Możliwość odwiedzenia willi w zoo była dla mnie bardzo emocjonująca. Żyję z tą historią od kilku lat i ponowne zobaczenie tych książek, pianina, tej piwnicy było dla mnie bardzo wzruszające. Antonina i Jan byli zwykłymi ludźmi, którzy zaryzykowali wszystko. Swoje bezpieczeństwo oraz bezpieczeństwo dzieci, aby ocalić innych. Dawali też nadzieję innym w strasznych czasach. Jestem bardzo związana z tą opowieścią, ponieważ sama chcę prowadzić takie życie. Jestem dumna, że mogłam być częścią tej historii i zagrać w tej produkcji. – mówi Jessica Chastain.
Aktorka, tak jak reżyserka, bardzo przeżywała spotkanie z córką państwa Żabińskich.
– Teresa to wspaniała, pełna życzliwości osoba. Była dla mnie nieocenionym źródłem informacji. Powiedziała mi rzeczy, które mnie szokowały, jak na przykład to, że Antonina nie poznała ciepła matczynych rąk. Czuję wyjątkową dumę, wcielając się w Antoninę i bardzo mi przykro, że nie miałam okazji poznać jej osobiście. Mam jednak ogromną nadzieję, że udało nam się tym filmem uhonorować rodzinę Żabińskich. Ich życie jest dla mnie ogromną inspiracją. – dodaje aktorka.
Jessica podkreślała, że bardzo interesująca była dla niej praca ze zwierzętami, które kocha. Podkreśla, że nie można ich było do niczego zmusić. Musieli wykorzystywać więc te momenty, kiedy same chciały coś zrobić. Aktorka pamięta wspaniałe chwile ze słoniami i zabawę z nimi, gdy ukrywała jabłka, a one szukały ich na planie.
Johan Heldenbergh przyznał, że jest bardzo przejęty, bo to jego pierwsza amerykańska produkcja i jest ciekawy, czy widzom spodoba się film. Podczas konferencji zadano mu pytanie, jak zachowałby się, gdyby znalazł się w czasach Jana Żabińskiego.
– Nie wiem, jak bym się zachował. Zastanawiam się nad tym cały czas. Na pewno pomagałbym. Dla mnie istotne jest zwrócenie uwagi na to, że Jan i Antonina otrzymywali dużo pomocy od polskiego ruchu oporu, mieszkańców Warszawy. Bardzo ważne jest dla mnie pokazanie człowieczeństwa i losów zwykłych ludzi, a nie tylko ciemnej strony wojny. Historie z tego czasu właśnie przeważnie takie są. Ten film rzuca nowe światło na polski ruch oporu i ludzi żyjących w Polsce. Nie chodzi tylko o Jana Żabińskiego, czy o Antoninę Żabińską, teraz mamy film o nadziei z Polski. – podkreśla belgijski aktor.
Największym wyzwaniem dla Heldenbergha w trakcie kręcenia filmu było zapomnienie o historii, o tym, co wie na temat Holokaustu i całej mrocznej przeszłości II Wojny Światowej.
– Oni przecież nie wiedzieli co ich czeka, co się stanie. – wyznał aktor.
Czarny charakter w filmie Azyl to rola Lutza Hecka, niemieckiego zoologa, właściciela berlińskiego zoo.
– Ta postać bardzo mnie zainteresowała, ponieważ to bardzo zwariowany mężczyzna. Widzimy go jako elokwentnego, współczującego i ambitnego naukowca, który z czasem staje się bestią. Wpada w nazistowską ideologię oraz własne marzenie o przywróceniu wymarłych gatunków zwierząt. Do tego zakochuje się, ale nie może dostać tego, czego pragnie- Antoniny. Sprawia to, że traci swoje człowieczeństwo. Ostatecznie jest bardzo nieszczęśliwy i bezbronny. Zazwyczaj gram bohaterów, względem których odczuwam empatię. Wobec Lutza nie czułem nic. Jednak wydaję mi się, że to moja ostatnia rola nazisty. -powiedział Bruhl.
Daniel Bruhl niemiecko-hiszpański aktor wspomina również, że największym wyzwaniem było dla niego powstrzymanie słonia, aby nie ruszał się na początku filmu.
-To mnie przerażało. Jessica zawsze ze mnie żartowała, ponieważ sama jest nieustraszona, jeśli chodzi o zwierzęta. – mówi Daniel Bruhl.
To nie była łatwa rola dla aktora. Na pewno nie chciałby zostać zaszufladkowany.
– Zagrałem, bo przecież cały czas wszyscy się czegoś uczymy, również ja. Praca przy tym filmie pozwoliła mi poznać kolejne aspekty ciemnego rozdziału z historii mojego kraju. Na przykład nie wiedziałem o tym, że ambicją Lutza Hecka było odtworzenie ideologii tzw „niemieckiego lasu”. Muszę przyznać, że jego szaleństwo w jakimś stopniu mnie zafascynowały. Ten facet chciał na nowo wyhodować wymarły gatunek zwierzęcia! – dodaje aktor.
Premiera w Polsce przypada już w piątek, 24 marca. Tydzień później film zobaczą Amerykanie i cały świat. Zapowiada się hit na miarę największych hollywoodzkich produkcji z polskim wątkiem. Na to warto pójść.
Zobacz też recenzje filmu „Azyl”:
http://awpress.pl/2017/03/03/amerykanska-produkcja-o-polskim-zoo-w-czasie-ii-wojny-swiatowej/
https://www.youtube.com/watch?v=3s6rGq0F940
Najnowsze komentarze