Od niepewności do sukcesu: rozmowa z Aleksandrą Piotrowską, gwiazdą serialu „Niepewność”
Aleksandra Piotrowska, odtwórczyni roli Maryli Wereszczakówny, opowiada o kulisach pracy na planie serialu. W rozmowie młoda aktorka zdradza także jak wygląda jej życie poza kamerami.

Jak byś zachęciła widzów do obejrzenia serialu „Niepewność” w reżyserii Waldemara Szarka?
Warto dać szansę „Niepewności”, naprawdę wciąga. Zawiera sporo ciekawych wątków – od miłości po wątek batalistyczny i różne spiski. Moim zdaniem ta wielowątkowość jest bardzo atrakcyjna. Lubię też poczucie humoru, którym scenarzyści obdarzyli odcinki. Ponadto w scenariuszu nie było spisanych voice over’ów , więc oglądając serial czuję się jakbym oglądała coś kompletnie nowego, czego wcześniej nie znałam. Myślę, że dzięki narratorowi oglądanie serialu staje się bardziej przejrzyste i pomaga widzowi odnaleźć się w prezentowanych wydarzeniach historycznych.
Które sceny podczas kręcenia filmu sprawiały Ci trudność, a które przychodziły z łatwością?
Najbardziej stresujący moment to sam początek tej przygody, to był dla mnie pierwszy duży projekt, w którym miałam zagrać główną rolę. Najtrudniejsze dla mnie były sceny podwodne, które kręciliśmy na basenie w Lublinie w pierwszych dniach projektu.
Do filmu, czyli też serialu musiałam nauczyć się grać na pianinie utwór Mozarta i i kawałek utworu Schuberta. Pomagali mi przy tym najbliżsi członkowie rodziny. To też nie należało do najłatwiejszych zadań, ale ostatecznie przyniosło bardzo dużo satysfakcji.
Przyjemnością natomiast były dla mnie wszystkie sceny z trójką naszych głównych bohaterów: Nikodemem Rozbickim, Adrianem Zarembą i Antkiem Sałajem. Lubiłam też sceny konne.

Czy Twoja interakcja z głównymi bohaterami na planie była naturalna?
Prywatnie polubiliśmy się i nie musieliśmy udawać. Mieliśmy frajdę ze wspólnego grania.
Czy masz własną technikę aktorską, którą stosujesz, kiedy przygotowujesz się do roli?
Nie stosuję konkretnej techniki aktorskiej, myślę że to fuzja wielu różnych technik, jak to w polskiej teatralnej myśli szkoleniowej bywa. Zwracam uwagę na to, aby to był prawdziwy przekaz. Lubię kiedy aktorzy nawiązują między sobą interakcję. Istotne jest (a w zasadzie to myślę, że kluczowe), aby zachować czujność i być na planie ze sobą tu i teraz.
Czy sceny intymne w projektach są dla Ciebie kłopotliwe?
Nie, nie są. Traktuję takie sceny jako zadanie aktorskie. Nie rozpatruję tego pod innymi względami. Ważne jest, aby przy takich scenach wytworzyć między sobą relację opartą na zaufaniu.

Czy jako dziecko myślałaś aby zostać aktorką?
Jako dziecko chciałam być weterynarzem. Skończyłam liceum w klasie o profilu biologiczno-chemicznym. Byłam całkiem nieśmiałą osobą. W pewnym momencie poczułam, że chcę robić coś takiego, aby przekraczać swoje wewnętrzne bariery. Skłoniło mnie to do podjęcia studiów w Warszawskiej Szkole Filmowej, a po dwóch latach spróbowałam swoich sił i zdawałam do państwowych placówek (Wrocław, Kraków, Warszawa, Łódź). Rozpoczęłam naukę w Łódzkiej Szkole Filmowej. Czułam się tam jak u siebie. Jestem dumna z tego co udało mi się osiągnąć w trakcie studiów. Robiłam rzeczy których wcześniej się bałam albo wstydziłam.
Jak wspominasz okres studiów, czy pozostały przyjaźnie z tego okresu?
Okres nauki w Łodzi wspominam bardzo dobrze. Miałam szczęście trafić na naprawdę fajnych ludzi na roku. Dobre relacje miałam nie tylko z koleżeństwem, ale i z niektórymi profesorami. Niestety po studiach nasz kontakt trochę się ograniczył. Rozjechaliśmy się po Polsce. Ale to nie koniec świata w dzisiejszych czasach.

Powiedz coś więcej o swoim zrealizowanym w czasie studiów projekcie.
Podczas studiów stworzyłam komediowy serial mockumentalny o Szkole Filmowej pt. „Szkoła Filmowa: fuksy”. Inspiracją do stworzenia serialu była amerykańska wersja „The Office”. Piątka głównych bohaterów to studenci. Aktorzy, którzy ich grali to koledzy z mojego roku – Surówka, Gąsior, Wysocki, Knaf. No i ja.
Rolę dziekana zagrał Tomasz Karolak. Wystąpili również Bartłomiej Nowosielski, Janek Jurkowski, czy Matylda Pasczenko. Wsparli nas też koledzy i koleżanki z roku. W tym projekcie byłam współreżyserką, współscenarzystką, czymś w rodzaju koordynatorki postprodukcji, a także aktorką. W listopadzie odbyła się premiera w Łodzi, a na początku lutego 2025 roku odcinki zostaną wyświetlone w Warszawie w kinie Muranów. Istnieje też szansa na dystrybucję naszego serialu na jednej z platform streamingowych. Dzięki temu projektowi naprawdę dużo się nauczyłam.
Dlatego uważam, że mam do zaoferowania światu filmowemu więcej niż bycie tylko samą aktorką.

Kto jest dla Ciebie inspiracją w Twojej pracy?
Podziwiam Magdę Cielecką za szyk, klasę, styl wypowiedzi w wywiadach, a także umiejętność wcielania się w różne postacie na scenie. Lubię także grę aktorską Steva Carella z „The Office”.
O jakiej roli dla siebie marzysz w przyszłości?
Marzę o roli, która wymaga uruchomienia szczególnej wyobraźni i empatii, stworzenia kreacji aktorskiej osoby z innymi możliwościami odbierania świata i egzystowania w nim.

Jak spędzasz wolny czas?
Lubię sportowe aktywności. Uczęszczam na pole dance, jeżdżę konno. Wcześniej chodziłam na deskorolkę, ale kontuzja wyeliminowała u mnie na moment tę formę ruchu. Od niedawna uczę się języka chińskiego.

Jakie są Twoje preferencje żywieniowe?
Jestem strasznie wybredna jeśli chodzi o jedzenie. Lubię włoską kuchnię, ale ma niestety dużo glutenu. Muszę się przyznać, że… często jem w barach mlecznych.
Twoje plany na Nowy Rok?
Mówienie o planach aktorskich jest trudne. Nie mamy na to wpływu. Jest to zależne od wielu czynników zewnętrznych, takich jak np. pozytywna decyzja reżysera, producenta czy dystrybutora.
Aktualnie chodzę na castingi i nagrywam self-tapy. Lubię uczyć się nowych rzeczy, więc cały czas próbuję i nie poddaję się w działaniu.

Najnowsze komentarze