Ma korzenie afrykańskie, ale czuje się Polakiem. Świetnie sobie u nas radzi.
Mówią o nim, że to człowiek orkiestra. Realizuje się na wielu płaszczyznach. Jest aktorem, raperem, ma dwa hostele i otwiera nowe miejsce w stolicy na pokazy i koncerty. Czuje się Polakiem, jest katolikiem, ale ciągnie go też do rodzinnego kraju ojca. Do Algierii.
Amin Bensalem, gwiazda „Barw Szczęścia” gra uchodźcę z Syrii, a sam ma korzenie algierskie. Urodził się w Połczynie Zdroju, a jego rodzina osiedliła się ostatecznie w Drawsku Pomorskim. W 2012 roku ukończył PWST w Wrocławiu, studiował także w Łotewskiej Akademii Kultury. Zaliczył szkołę kaskaderską. Rapuje i występuje jako prezenter w 4funtv.
Grał w Teatrze Stu w Krakowie Guildensterna w „Hamlecie”, a także w teatrze muzycznym Capitol we Wrocławiu w wyprodukowanym przez siebie spektaklu „Czekając na Otella”, który w zabawny sposób opowiada jak to jest być aktorem-mulatem w Polsce. Zagrał również epizody w „Na wspólnej”, „Lekarze”, „Karbala”, „Baron24”, „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”.
– Zawsze chciałem dużo robić i realizować się w wielu dziedzinach. Jestem aktorem, ale czasami są role, a często ich nie ma. Taki zawód. Trzeba czasami zejść na ziemie. Przez to postanowiliśmy z żoną Agitą stworzyć jedyne w tym rodzaju miejsce w Warszawie, gdzie można zorganizować pokaz mody, koncert na 200-300 osób, nagrać teledysk, zrobić sesje zdjęciową, konferencje filmową czy prywatną imprezę. Sprowadziliśmy podświetlaną scenę z Singapuru, jedyną taką w Warszawie – opowiada Amin Bensalem.
Otwarcie CityHall na warszawskiej Pradze planowane jest 12 stycznia, a atrakcji nie zabraknie. Która z gwiazd zrobi tam swój pierwszy koncert? Czas pokaże.
Najnowsze komentarze