Krzysztof Buratyński stracił bezcenny skarb. Zabytek z XIX wieku nie przetrwał powodzi.
Znany lektor i nauczyciel emisji głosu Krzysztof Buratyński przeżył w ostatnich dniach prawdziwą sinusoidę emocji. Powódź, która dotknęła jego dom odebrała mu bezcenny zabytek, ale jednocześnie sprawiła, że odkrył ukryty skarb.

Wszystko zaczęło się 12 września, gdy nad regionem zawisł niż genueński „Borys”. Przez kilka dni nieprzerwanie padał deszcz powodując szybki wzrost poziomu wód w rzekach i potokach. Woda błyskawicznie wypełniła doliny zalewając pola, drogi i zabudowania.
Szczególnie dramatyczna sytuacja miała miejsce w Bodzanowie. Woda, która spłynęła z gór przecięła wieś na pół zalewając domy po obu stronach rzeki. Mieszkańcy, zwłaszcza ci mieszkający w dolnej części miejscowości znaleźli się w dramatycznej sytuacji. Woda wdarła się do ich domów niszcząc dobytek całego życia.
Krzysztof Buratyński, lektor, muzyk ma swój rodzinny dom w Bodzanowie. Razem z mamą mówią, że zalało ich “tylko” do kolan, ale ponieśli też wielkie straty. W tym zabytkowy fortepian z XIX wieku.
– Mam wielką słabość do takich instrumentów. Uratowałem ten fortepian ściągając go z Bochni. Rodzina chciała się go pozbyć, bo nie pasował do salonu. W 2013 roku odkupiłem zabytek i zawiozłem do domu mojej mamy – opowiada muzyk dla Złotej sceny.
Studio nie z tej ziemii
Krzysztof Buratyński mieszkał przez 15 lat w Krakowie, gdzie prowadził swoje studio emisji głosu. Tam robił warsztaty, ale i zajęcia online. Pół roku temu przeprowadził się w okolice Głuchołaz i zamieszkał w Konradowie.
Tam stworzył studio i przyjmował kursantów z całej Polski i z Europy. Pół roku temu Buratyński zdecydował się na radykalną zmianę. Porzucił gwarne miasto i przeniósł się w malownicze okolice Głuchołaz do miejscowości Konradowo.
Tam, z dala od miejskiego zgiełku,stworzył nowe studio, w którym kontynuuje swoją działalność.
Przez całe lato zjeżdżali się tutaj ludzi zainteresowani moimi szkoleniami. Głównie Polacy, ale i rodacy, którzy mieszkali za granicą. Po zajęciach podziwiali miejscowe atrakcje, uczestniczyli w festynach, chodzili po górach, jeździli rowerami po szlakach. Teraz już tego nie ma – wyznaje ze smutkiem muzyk dla Złotej sceny.
Nowe miejsce okazało się idealne do prowadzenia szkoleń. Spokojna okolica, malownicze krajobrazy i możliwość aktywnego wypoczynku sprzyjały zarówno nauce, jak i relaksowi. Kursanci, którzy przyjeżdżali do Konradowa mieli okazję nie tylko doskonalić swoje umiejętności, ale także poznać uroki regionu.
Niestety, idylla przerwała się wraz z nadejściem powodzi. Gwałtowne ulewy, które nawiedziły region spowodowały ogromne straty.
Krzysztof Buratyński podobnie jak wielu innych mieszkańców odczuł na własnej skórze skutki tego żywiołu. Choć jego dom nie został zalany tak mocno, jak domy innych mieszkańców, to i tak powódź pokrzyżowała jego plany.

Najnowsze komentarze