Jak Piotr Siwek odkrył swoją miłość do aktorstwa? (WYWIAD)
Jego talent i charyzma sprawiają, że każda rola nabiera wyjątkowej głębi. Piotr Siwek opowiada o drodze do aktorstwa, inspiracjach i i doświadczeniach zdobytych podczas nauki w Rosji, które ukształtowały jego artystyczny warsztat.

Kim jest Piotr Siwek?
Piotr Siwek to niezwykle utalentowany polski aktor teatralny oraz filmowy. Jest absolwentem Rosyjskiego Państwowego Instytutu Sztuk Scenicznych w Sankt Petersburgu. Kształcił się pod okiem prof. Wieniamina Filsztyńskiego, a jego talent został doceniony na Międzynarodowym Festiwalu „Singing Mask”, gdzie zdobył II Nagrodę w kategorii piosenki aktorskiej. Debiutował w 2016 roku w „Wiśniowym sadzie ” w Teatrze im. Stefana Jaracza. Jego talent, pasja oraz umiejętność wcielania się w złożone postacie sprawiają, że jest jednym z ciekawszych artystów młodego pokolenia.

WYWIAD Z PIOTREM SIWKIEM
„Zorientowałem się, że wybierając ten zawód można spróbować być w zasadzie każdym” – Piotr Siwek
- Jak zaczęła się Pana przygoda z aktorstwem? Czy od zawsze wiedział Pan, że chce być aktorem?
Jako dziecko marzyłem o tym, aby być lekarzem. W pewnym momencie mojego życia pojawiła się myśl o aktorstwie. Zorientowałem się, że wybierając ten zawód można spróbować być w zasadzie każdym.
- Jak wspomina Pan czasy swoich studiów aktorskich?
Gdy opisuję ten czas moim przyjaciołom i rodzinie, to mówię, że był to absolutnie jakiś Harry Potter. Szkoła teatralna to niesamowita przestrzeń do odkrywania siebie, do badania swoich granic, rozwijania swojej wrażliwości. Najciekawsze jest to, że nasi profesorowie nie uczyli nas tego, jak grać a być. Starali się rozwijać nasze wnętrze, naszą indywidualność. Mieliśmy zajęcia z historii sztuki w muzeach, balet, akrobatyka, śpiew, zajęcia z aktorstwa- to była codzienna, niezwykła ale i trudna droga. Praca nad spektaklami dyplomowymi, prowadzenie dzienników odczuć- profesorowie prosili nas, abyśmy opisywali swoje odczucia, np. jak nasze ciało reaguje na słońce czy jesienny wiatr. Profesorowie „wychowywali nas” w pierwszej kolejności jako ludzi, a dopiero później jako aktorów. To wszystko podprowadzało nas do spektakli dyplomowych- zagrałem w dwóch. Pierwszy z nich to “Nasza klasa” Tadeusza Słobodzianka w reż. Wieniamina Filsztyńskiego i Darii Shaminy, z którym to spektaklem jeździliśmy po międzynarodowych festiwalach, zdobyliśmy również za niego sporo nagród. Grałem tam księdza Henryka. Drugi spektakl to “Trzy siostry” Antona Czechowa, w którym zagrałem jedną z głównych ról – Wierszynina. Szkołę teatralną wspominam jako miejsce bezpieczne, w którym mogę sobie pozwolić absolutnie na wszystko.
- Jak wygląda u Pana proces przygotowania do roli?
Pierwsza rzecz, którą robię to wnikliwe czytanie scenariusza i rozkładanie roli na czynniki pierwsze. Badam ją z psychologicznego punktu widzenia, staram się ją zwizualizować. Fragment po fragmencie rozszyfrowuję wewnętrzny pejzaż tej postaci na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji, ale i podpowiedzi reżysera. W ideale reżyser podrzuca wiele inspiracji: filmy, spektakle czy muzykę i dopiero wtedy stwarza się pełny obraz, który na planie zdjęciowym czy w teatrze formułuje się w żywe, drżące życie. To analizowanie, wejrzenie w los człowieka jest również niezwykle terapeutyczne i dające wielką możliwość konfrontacji ze światem. Jest to także ciągła praca, nieustannie trzeba być w formie i w twórczym nastroju. Moje podejście do roli jest zawsze inne, to zależy oczywiście od projektu. Osobiście prowadzę dziennik roli, gdzie piszę moje pierwsze skojarzenia, które mogę skonfrontować później z reżyserem. Staram się otoczyć swoje postacie jakimś osobliwym współczuciem i zrozumieniem- nawet kiedy jest to zły charakter, próbuję się w tej postaci rozkochać. W szkole mówili, że chodzi się na randkę z postacią. Najważniejsze jest to, żeby znaleźć główne tropy, żeby ta postać była prawdziwa, tak, aby móc sobie powiedzieć: „wierzę”, że mogłoby tak być w prawdziwym życiu. Osobiście jestem z nurtu psychologicznego realizmu, więc staram się wnikliwie obserwować życie codzienne, by później w nieoczekiwany sposób przemycać różne obserwacje i wnioski w swoje role.

- W takim razie jest Pan bardziej introwertykiem czy ekstrawertykiem?
Zdecydowanie jestem introwertykiem.
- Czy jest jakaś rola, która była dla Pana przełomowa? Taka, która zmieniła Pana podejście do aktorstwa?
Odpowiedź, jaka mi się pierwsza nasunęła na to pytanie, to każda. Każda rola wnosi coś nowego i otwiera horyzont. Ja zadebiutowałem w spektaklu “Wiśniowy sad” A. Czechowa w reż. Norberta Rakowskiego w Teatrze Jaracza w Olsztynie jeszcze przed rozpoczęciem studiów aktorskich. To doświadczenie z pewnością pomogło mi się ośmielić i odważyć. Następnie sesja egzaminacyjna w szkole teatralnej, na którą często przychodzili nasi znajomi i inni studenci, co przyzwyczajało nas, młodych aktorów, do spotkania z widzem. Natomiast najlepsza zabawa zaczęła się po studiach- rola Jurina w “Polowaniu na ćmy” w reż. Michała Rogalskiego. To była moja pierwsza taka duża rola filmowa, która nauczyła mnie obcowania z kamerą i z ekipą filmową. Później była też rola w filmie, z którym w zeszłym roku objeździliśmy wiele festiwali filmowych, czyli “Nic mnie w tobie nie przeraża” w reżyserii Justyny Nowak.
- Czy żałuje Pan czegoś w swojej karierze aktorskiej? Jakie błędy uważa Pan za cenne doświadczenie w swoim życiu zawodowym?
Ja niczego nie żałuję. Ja jestem z tych, którzy uważają, że każde doświadczenie widocznie miało się wydarzyć. Nie traktuje niczego w kategorii porażki, a w kategoriach lekcji i doświadczenia. Ja stosunkowo niedawno skończyłem studia, więc dla mnie to też jest nieustanne odkrywanie i poszukiwanie.
- Kto jest Pana inspiracją?
Z pewnością cała moja rodzina, która bardzo wspiera moje teatralno-filmowe kroki. Jestem też bardzo społecznym człowiekiem, więc otaczam się cudownymi przyjaciółmi. Są to z pewnością wszyscy moi profesorowie ze szkoły teatralnej. Uważam, że mam wielkie szczęście do ludzi, z podziemi wyrastają mi niesamowite osobowości, które mnie kształtują i uczą. Na pewno jest to Pani dr Magdalena Zaorska, która opowiedziała mi kiedyś o petersburskiej szkole teatralnej. Spotykam na swojej drodze ludzi, którzy mnie inspirują i dają ogromne wsparcie.

- Czy ma Pan jakieś konkretne marzenia zawodowe, które chce zrealizować?
Bardzo podoba mi się praca na planie filmowym. Życzę sobie tego, żeby propozycji filmowych było tylko więcej. Z cierpliwością to chyba ma problem każdy aktor, ponieważ czasem są role, czasem ich nie ma. To wymaga nieustannej pracy nad sobą. Cierpliwości, tego sobie życzę.
- Jakie rady ma Pan dla przyszłych aktorów, którzy dopiero zaczynają rozwijać swoją karierę aktorską?
Żeby nie dali sobie wmówić, że się nie nadają, aby nie próbowali być jak ktoś inny. Żeby wiedzieli, że najpiękniejsze oraz najcudowniejsze jest to, jacy oni są. Żeby się nie bali i byli wytrwali. Trudno jest dostać się do szkoły teatralnej i mało kto się dostaje za pierwszym razem. Chodzą legendy, że ktoś za setnym castingiem dopiero dostał główną rolę. To, że ktoś się nie dostaje do szkoły za pierwszym razem, wcale nie oznacza, że później nie może dostawać najlepszych nagród i współpracować z najlepszymi twórcami. To wymaga pracy nad poczuciem własnej wartości.
- Kiedy nie jest Pan aktorem, kim Pan jest?
Jestem przyjacielem, synem, bratem. Uwielbiam chodzić do kina i teatru. Lubię przyrodę, zwierzęta- to też daje mi siłę oraz wytchnienie. Bardzo lubię podróżować, jestem absolutnym fanem Paryża. Czuję, że jeszcze do tego miasta wrócę.
- Gdy patrzy Pan wstecz, co powiedziałby Pan młodszemu sobie z przeszłości?
Był taki trening w szkole teatralnej, gdzie spaceruje się w wyobraźni przez ciemny las, później wychodzi się na polanę, na której stoi dom. Nie wiadomo, czy można do tego domu wejść, jednak ciągnie nas jakaś ciekawość do tego miejsca. W tym domu przy stole siedzi małe dziecko- po jakimś czasie orientujemy się, że jesteśmy to malutcy my. Wtedy możemy podejść, przytulić małego siebie i powiedzieć, żeby się nie bać, aby próbować i ryzykować, być tu i teraz. Właśnie tego się uczę. Ja mam naturę fantazjującego i patrzącego bardzo dużo do przodu. Dlatego właśnie to bym mu powiedział: bądź tu i teraz, baw się, niczego się nie bój.
- Jakby miał Pan opisać aktorstwo w trzech słowach, jakie określenia by Pan wybrał?
Przygoda, podróż, głębia. Lubię, gdy aktorstwo jest podbudowane psychologią. Ta fantazja i wyobraźnia jest bardzo karmiąca i budująca i też powodująca, że ta ciekawość jest wręcz narkotyczna. Jest to nieustanna obserwacja siebie i świata.

Najnowsze komentarze