Dziennikarka „Dzień Dobry TVN” zdradza szczegóły wypadku: „Wymagałam natychmiastowej operacji”
Pod koniec lutego dziennikarka Dzień Dobry TVN uległa wypadkowi podczas ferii zimowych spędzanych wraz z rodziną i przyjaciółmi we Włoszech. Reporterka wymagała natychmiastowej operacji. Teraz zdradza szczegóły strasznego wydarzenia i opowiada jak się czuje.

Wypadek na stoku
Pod koniec lutego Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz doznała poważnego wypadku na stoku. Zapatrzony w telefon snowboardzista, który skupił się na nagrywaniu, wjechał w dziennikarkę na stoku. Dziennikarka trafiła do szpitala z poważnymi obrażeniami.
Wczoraj wjechał we mnie snowboardzista. Tak, wypadki na stoku się zdarzają, sama jeżdżę ponad 20 lat i nie raz byłam ich świadkiem, ale chłopak, który we mnie wjechał, zamiast zjeżdżać uważnie, nagrywał filmiki i miał wzrok skupiony w telefonie, przez co mnie po prostu staranował…
Finalnie zamiast trzech blach mam dziewięć śrub i codziennie faszeruję się lekami przeciwbólowymi, żeby jakoś wytrzymać. Leżenie to jedyna komfortowa pozycja, a każdy krok to milion spalonych kalorii- napisała dziennikarka na Instagramie

Spotkanie z reporterem „Dzień dobry TVN” było dla dziennikarki okazją do podzielenia się szczegółami tragicznego wypadku. Reporterka przechodzi teraz trudne chwile związane z odbytą operacją, która wyłączyła ją z codziennych aktywności.
Miałam silne zderzenie ze snowboardzistą, który staranował mnie na stoku do tego stopnia, że zaczęliśmy razem przefikołkowywać w dół i z każdym tym obrotem w dół, on coraz bardziej miażdżył i łamał moją rękę, co finalnie skończyło się złamaniem z przemieszczeniem kości barkowej i wymagałam natychmiastowej operacji — wyznała dziennikarka
Problemem dla mnie jest to, że nie mogę prowadzić samochodu przez półtora miesiąca, ale też takie prozaiczne czynności, jak gotowanie, jak zrobienie zakupów, bo paradoksalnie nie mogę obciążać też lewej ręki- przyznała
Dziennikarka na swoim Instagramie zwróciła się do widzów, by dbali o własne bezpieczeństwo, ale również ludzi wokół siebie. Jeżeli decydujemy się na nagrywanie, róbmy to z głową, w sposób bezpieczny i niezagrażający innym osobom.
Sama uwieczniam wyjazd, ale wszystkie zdjęcia, czy filmiki robione są w bezpieczny sposób. Z boku stoku, bez ludzi, bez ryzyka. A finalnie, pan ma pamiątkę w postaci nagrania z wyjazdu, a ja w postaci trzech blach w prawej ręce… To taka przestroga, aby uważać na siebie i pamiętać, że istnieje jeszcze realne życie… poza telefonem

Najnowsze komentarze