Bartłomiej Nowosielski – gra z całą rodziną w „M jak Miłość” i nie tylko [Wywiad]
Bartłomiej Nowosielski to aktor filmowy i teatralny. Od 2021 roku możemy go także oglądać w serialu „M jak Miłość”. Znalazł się tam dzięki córce i żonie, które grały w nim wcześniej. O aktorstwie swoim i rodziny opowiedział nam w wywiadzie.
Kiedy zapragnął Pan zostać aktorem i co Pana zafascynowało w tym zawodzie?
Nie miałem w rodzinie nikogo związanego z aktorstwem. Jakoś tak się to we mnie zrodziło i przerodziło w prawdziwą pasję. Gdy byłem małym chłopcem, występowanie sprawiało mi przyjemność. Miałem szczęście, że w moim liceum XXVI LO w Łodzi zajęcia z kółka teatralnego prowadził śp. profesor Aleksander Benczak, który wykładał wiersz w Szkole Teatralnej w Łodzi i on już postawił tę przysłowiową kropkę nad i. Wtedy wiedziałem, że to chcę w życiu robić.
Brał Pan pod uwagę jakieś inne zawody?
Wydaje mi się, że świetnie bym się sprawdził w zawodzie dziennikarza albo niestety w polityce. Ciągnęło mnie do dziennikarstwa, politologii, stosunków międzynarodowych, więc stwierdziłem, że jak nie będę aktorem, to będę uprawiał jeden z tych trzech zawodów. Działałem dość mocno w radiu Łódź. Brałem też udział w Parlamencie Studenckim Rzeczpospolitej Polskiej. Wtedy mi się chciało, potem już przestało mi się chcieć i wylądowałem w Szkole Teatralnej i to jest pasja, która do dziś jest i się rozwija.
Młodsza córka Hania poszła w Pana ślady. Obecnie gra Polę w serialu „M jak Miłość”. Skąd wziął się pomysł, aby zgłosić ją na casting?
My z żoną nie pchaliśmy Hani do tego serialu, choć niektórym ciężko w to uwierzyć, bo skoro rodzice aktorzy, to naturalną koleją rzeczy jest to, że wypychają swoje dziecko do grania. Na Instagramie moim czy żony jest filmik, w którym śpiewamy z Hanią „Jeszcze w zielone gramy”. Pani reżyser obsady Grażyna Szymańska zobaczyła ten filmik i zadzwoniła z zapytaniem, czy byłaby możliwość wysłania Hani na casting do serialu „M jak Miłość”, ponieważ jest poszukiwane dziecko, które zagrałoby córkę jednego z bohaterów, czyli Marcina Bosaka. Ja byłem na to nie do końca otwarty. Właściwie Pani Grażyna przekonała mnie tym, żeby przyszła na casting i najwyżej nie wygra. No i poszła i wygrała. Starsza córka Zosia absolutnie nie chce mieć nic wspólnego z aktorstwem i kamerą, ale za to jest aktorką dubbingową.
Jak to się stało, że Pana żona Ewelina także zaczęła grać w „M jak Miłość” i jak Hania reaguje na to, że jej matka gra w serialu kobietę, która ją porzuciła?
Ewelina jeździła na plan z Hanią jako jej opiekun. Ekipa serialu wiedziała, że Ewelina jest absolwentką łódzkiej filmówki i zaproponowali jej rolę. Hania jest inteligentnym i rozwiniętym dzieckiem i miała tłumaczone, że to tylko postać. Natomiast ona nie mogła zrozumieć, jak jakakolwiek mama może porzucić własne dziecko. Miała długo prowadzone rozmowy ze mną i Eweliną, zwłaszcza z Eweliną, że to jest tylko kreacja na potrzeby serialu, że ona by jej nigdy nie zostawiła. Teraz Hania ma już 9 lat i dużo więcej rozumie, ale wtedy rzeczywiście było to trudne.
W końcu Pan tez został wciągnięty do „M jak Miłość”. Jak to jest pracować z rodziną na planie? Czy zbliża was to do siebie?
Ja właśnie nie pracuję w ogóle z rodziną na planie, bo mamy dwa kompletnie inne wątki. Raz spotkałem się z Hanią na planie filmu „8 rzeczy, których nie wiecie o facetach”. Ona grała małą Jadzię, ja pielęgniarza Mariuszka. Graliśmy scenę w szpitalu, to był ostatni dzień zdjęciowy Hani, a mój drugi. Pamiętam, że podeszła wtedy do mnie i powiedziała: „Tata, nie przejmuj się, dasz radę”.
Czy Hania planuje jeszcze jakieś role?
Hania jest na tyle świadoma, że może sama decydować czy w danym castingu brać udział i bardzo rozsądnie do tego podchodzi. Na razie mówi, że chce grać tylko w „M jak Miłość”, bo sprawia jej to przyjemność i nie chce obarczać siebie i nas udziałem w innych produkcjach. Co będzie dalej, zobaczymy. Może dojdzie do wniosku, że w ogóle nie chce mieć związku z tym zawodem, a może jednak połknie bakcyla i powie: „Mamo, tato, chcę zdawać do szkoły teatralnej”.
Może Pan chciałby zagrać rodzica Hani tak jak Pana żona?
Jakby było takie wyzwanie i Hanka chciałaby je podjąć, pewnie bym spróbował. Zależy jaki rodzaj relacji miałaby to być. My mamy z Hanią bardzo bliską relację. Tata jest jej takim bohaterem. Jakbym miał grać mocno kochającego ojca, a ona mocno kochającą córkę, to byłoby wspaniale. Natomiast gdyby to była trudna relacja, nie wiem, czy udałoby się u niej to przestawić.
Jak poznał się Pan z Eweliną?
Jak byłem na czwartym roku, to Ewelina zawitała w progu łódzkiej szkoły filmowej. Wpadła mi w oko i tak jakoś się to rozwijało, że od 2008 roku jesteśmy parą, a od 2011 jesteśmy małżeństwem. Czy była to miłość od pierwszego wejrzenia, nie wiem, bo ona na początku jakoś tak bardzo nie sympatyzowała ze mną. Wydawałem jej się takim starszym panem, bo byłem dużo starszy od moich kolegów na roku i byłem bardziej traktowany w kategorii kogoś, kto w tej szkole wykłada, a nie jest studentem, ale potem się do mnie przekonała.
Zauważyłam, że często grywa Pan policjantów („Lokatorka”, „Lęk”, „Ojciec Mateusz”, „Komisarz Alex” itd.). Czy nie czuje się Pan w pewien sposób zaszufladkowany jako taki duży, groźny facet, z którym często utożsamiamy ten zawód?
To może takie zboczenie rodzinne, bo mój tata z zawodu jest policjantem. Może to gdzieś metaforycznie wyssałem z mlekiem matki. Rola jak rola. Każde wyzwanie jest inne i staram się je wykonać, jak najlepiej potrafię, a że kiedyś jako mały chłopiec podglądałem, jak to tata wyglądał i pracował na komisariacie, to pewnie było mi trochę łatwiej.
Teraz przejdźmy do teatru. Gra Pan obecnie w spektaklu „Napis”. O czym on opowiada i jaki jest Pana bohater?
Rzecz się dzieje we Francji. To tak, jakby ktoś przeniósł się z nieatrakcyjnej i niebezpiecznej dzielnicy do bardzo bogatej dzielnicy danego miasta. Nazywam się Lebrun i wprowadzam się do pewnego, cudownego osiedla. Po dwóch tygodniach od zamieszkania tam ktoś napisał w windzie, cytuję: „Lebre = ch*j”. Cała zabawa polega na tym, że prowadzę przez cały spektakl śledztwo, kto napisał na mnie ten nieładny napis i z tego wynikają różne perypetie, ale o tym najlepiej nie opowiadać werbalnie, tylko zaprosić Państwa do Teatru Ateneum na spektakl „Napis” w reżyserii dyrektora Artura Tyszkiewicza 🙂
Pana przyszłą produkcją filmową jest serial „Królowie”. Jak Pan uważa, czy gra w filmie historycznym jest trudniejsza niż w filmie współczesnym, jako że są to zamierzchłe czasy?
Grałem w I sezonie „Korony królów” i byłem bardzo zadowolony, że mogłem mieć kostium, ale potem to było męczące, zwłaszcza że miałem dopinaną perukę. Była bardzo ładna pogoda, 30 stopni, a ja w tych iluś kilogramach na sobie i to było bardzo męczące.
Jakie są Pana inne pasje poza aktorstwem?
Trenowałem kiedyś koszykówkę, choć trudno w to uwierzyć patrząc na moje gabaryty. Uwielbiam wszystkie rodzaje sportów: tenis, piłka nożna. Teraz z większym spokojem będę oglądał mistrzostwa, kiedy Polacy już wracają do domu.
Właśnie, przy okazji sportu i piłki nożnej, o której jest teraz głośno ze względu na mistrzostwa Europy. Czy w ogóle Pan wierzył, że mamy szansę wyjść z grupy?
Szczerze, uważam, że ogromnym sukcesem było to, że nam się udało z tego trzeciego miejsca w eliminacjach wskoczyć na finał mistrzostw. Myślę, że w tej chwili reprezentacja jest w fazie jakieś reformy. Wchodzi nowe pokolenie i już nie ma co niektórych chłopaków obarczać ciągłą odpowiedzialnością, nie mówić, że mamy tego Roberta Lewandowskiego. Nie będę ukrywał, że w moim mniemaniu sportem narodowym jest siatkówka. Zarówno męska, jak i żeńska reprezentacja odnoszą ogromne sukcesy.
Gdyby miał Pan spojrzeć wstecz na całe swoje życie, co powiedziałby Pan sobie w przeszłości?
Powiedziałbym sobie, że kiedy miałeś sytuację, Bartku, w której wahałeś się podjąć jakąś decyzję i czasami podejmowałeś ją złą, to żebyś się jeszcze pięć razy na spokojnie zastanowił czy lepiej nie obrać innej drogi, która byłaby w kontekście twojego funkcjonowania lepsza dla ciebie. Chociaż błądzić jest rzeczą ludzką, gdybym mógł uniknąć pewnych sytuacji, to nie wiem, czy nie lepiej byłoby ich po prostu uniknąć.
I loved as much as youll receive carried out right here The sketch is attractive your authored material stylish nonetheless you command get bought an nervousness over that you wish be delivering the following unwell unquestionably come more formerly again as exactly the same nearly a lot often inside case you shield this hike